-Właśnie niestety to prawda-odpowiedział mój chłopak
Odwracając się zobaczyłam Sive, który nie wyglądał najlepiej zresztą nie dziwię mu się...
-Nareesha, jak mogłaś, a ja głupi chciałem ci sie oświadczyć!!-wybiegł z klubu
-Nie popisałaś się-powiedziałam do niej oschle i poszłam do innego stolika do reszty naszych przyjaciół
-Widzieliście? No szok! Nienawidzę jej jak mogła mu to zrobić!!-dosiadłam się do nich z bulwersem na twarzy
-Ale, co się stało??
-Jak to co? Nareesha sie stała!!
-Tak co niby taka święta zrobiła?-spytał z uśmiechem Max
-Obściskiwała się z jakimś gościem! Zobaczył to Siva i wybiegl z klubu!-wytłumaczyłam
-A on może sobie coś zrobić lepiej już chodźmy!-zaproponował Nath i wszyscy poszliśmy do domu.
Natępnego dnia wstałam baardzo wcześnie jak na mnie bo o 8:00! Kelsey jeszcze spała (napewno obudzi się z kacem), a ja postanowiłam zobaczyć co z Sivą. Wyszłam z domu ubrana w to:

Gdy doszłam do domu chłopców pukałam do drzwi i pukaąłm ale jak zwykle nikt nie raczył otworzyć. Weszłam sama bo drzwi były otwarte (?). Gdy byłam w korytarzu usłuszałam dość dziwną rozmowę Nathana z kimś przez telefon:
-Stary mówiłem ci już, że nie mogę siedzieć w tym zakładzie! Poprostu nie!
(...)
-Ile?
(...)
-No chyba cię pojebało!! Nara
Postanowiłam się wtrącić.
-Hej kochanie :)
-O hej
-O jaki zakład chodziło?
-O żaden. kochanie
-Nathan (odsunęłam się od niego)o jaki zakład chodziło do cholery powiedz mi!-teraz już krzyknęłam
-Bo mój kumpel gdy cię zobaczył postawił mi zakład,że jak cię przelecę i pożucę da mi tysiaka
-Ccoo?-powiedziałam słabo
-Ale ja naprawdę się w tobie zakochałem!
-Nie wierzę ci...
-Błagam, cię uwierz mi ja się już wycofałem z tego zakładu, bo naprawdę cię kocham!!-krzyknął i klęknął przede mną.
-Wiesz co? JUż kiedyś poznałam takiego jak ty, a ja myślałam,że jesteś kimś wyjątkowym i rzeczywiście dla mnie taki BYŁEŚ, a ja byłam dla ciebie tylko jedną z wielu. Myślisz,że jak jesteś sławny to wszystko ci wolno??! Wiesz co? Nienawidzę cie poprostu nienawidzę, zraniłeś mnie i to bardzo!-strzeliłam mu z liścia i wybiegłam z domu. Słyszałam jak wołał za mną, ale nie chciałam go znać. Pobiegłam do parku bo nie miałam ochoty tłumaczyć dziewczynom co się stało. Usiadłam na ławce, rozpłakałam się na dobre. Scowałąm twarz w dłonie, a przez głowę przeszły mi najczarniejsze myśli...
*PERSPEKTYWA NATHANA, DOM CHŁOPCÓW*
-Młody myślałem,że jesteś w porządku a jak widzę myliłem się-wyrzucił mi Siva
-Zachowałeś się jak debil-powiedział Max z lodowatym spojrzeniem
-SKRZYWDZIŁEŚ MOJE SŁOŃCE, TO JA SKRZYWDZĘ CIEBIE-powiedział Tom z wściekłością w oczach i rzucił się na mnie z pięściami.
-Ej ej Tom nie warto naprawdę-powiedział Jay i odciągnął go ode mnie.
-Ale ostrzegam cię jeśli coś się stanie tej kruszynie a zarazem mojej siostrze to nie ręczę za siebie!-powiedział James.
Wszyscy poszli do siebie a ja zdałem sobie sprawe z tego co zrobiłeem Veronice...
*PERSPEKTYWA WERONIKI, PARK*
Nie mogłam przestać płakać. Myślałam nawet o samobójstwu. Nagle poczułąm jak ktoś delikatnie łapie mnie za ramię i dosiada sie do mnie. Obróciłam się w tamtą stronę i zobaczyła młodego chłopaka na oko w moim wieku.
-Hej, jestem Martin, Martin Garrix a ty?
-Hej ale czy ja cię skąś nie znam?
-Nie wiem, może, co się stało?
-Nie będę cię zanudzać...
-Poowiedz zaufaj mi
-No bo mój już były chłopak założył się z kumplem,że mnie zaliczy i pożuci za tysiaka...
-Co? Nie wierzę dupek, taką dziewczynę??
-A jednak...
-Chodź pojdziemy na spacer, co? Odstresujesz się-zaproponował wesoło Martin
-Chyba nie powinnam
-Ależ ja nalegam, tak ładnie proszę...
-No dobra ale nie licz że będę rozmowna-uprzedziłąm
-Nawet nie pomyślałbym, wiem, co czujesz
-Wiesz?
-Tak kiedyś ci o tym opowiem, a teraz chodź!
Wsdtałam i poszłam z nowo poznanym chłopakiem.
-Żeby cię rozweselić opowiem ci o czymś-swoją drogą niezły z niego gaduła
Przyznam że nie słuchałam mojego towarzysz. Myślami byłam gdzieś indziej, a mianowicie u osoby na "N", z którą przeżyłam najpiękniejsze chwile w życiu. Dzięki,której poczułam,że życie może się zmienić na lepsze. To on dał mi tyle szczęścia i uśmiechów, to dzięki niemu chciało mi sie żyć poprostu ŻYĆ...
-Nie słuchasz mnie. prawda?
-Co nie słucham cię oczywiście,że tak!-kłamca
-Nie kłam, wiem ze od jakiś 20 minut gadam sam do siebie-co prawda to prawda...
-Wiem, wiem przepraszam cię ale nie mogę przestać o tym wszystkim myśleć-powiedziałam
-Rozumiem, już nie raz przeżywałem zawód miłosny, nie martw się czs leczy rany.-powiedział chłopak z troską w głosie
-To by było zbyt piękne aby było prawdziwe,życie poraz kolejny mnie zawiodło...
-Poraz kolejny? Co się stało?-spytał zdezorientowany
-Może kiedyś ci powiem, teraz muszę już iść-powiedziałam gdy zobaczyłam że jesteśmy pod naszym domem
-Dobrze narazie tu jest mój numer telefonu, jakbyś chciałą pogadać to zadzwoń-powiedział ,artin i pocałował mnie w policzek
(Mój facepalm) Dzięki, ale to chyba nie będzie potrzebne -oddałam mu karteczkę i weszłąm do domu.,a poszłąm do swojego pokoju,a bynajmniej chciałąm.
-Jeny kochana nic ci nie jest myślałam,że coś sobie srobiłaś, potrzebujesz czegoś?-spytała kelsey
-Nie ale wiesz czego chcę?
-Cego?
-Żeby to wszystko tak nie bolało!-powiedziałam i poszłam do siebie. Położyłam się na łóżku i wzięłam telefon do ręki, weszłam w galerię a tam mnóstwo zdjęć moich i Nathana na których się całujemy i przytulamy. Wtedy poczułam ukłucie w sercu, tak jakby ktoś wbiłby mi tam nóż. Rzuciłam telefon i zaczęłam płakać. Włączyłąm pierwszą lepszą piosenkę, ale to był błąd bbo było to The Wanted-warzone, a co się z tym łączyło?-GŁOS NATHANA. Szybko wyłączyłam piosenkę i zaczęłam jeszczer bardziej płakac.Czułam jakbym straciła coś najcenniejszego. W tym momencie zasnęłam...
Obudziłam się i nie chciało mi się nawet podnieść
, nie miałam po co. Nagle ktoś zapukał do drzwi była to Kelsey.
-Hej kochana, masz gościa i nie jest to Nathan.
Niepewnie zwlokłam się z łóżka i zeszłam na dół. Zobaczyłam tam młodego chłopaka ale starszego ode mnie.
-Cześć jestem Lucas, kolega Nathana
-Cześć-odpowiedziałam oschle, no co? nie znam gośćia
-Wiem,że przez moje głupie pomysły chodzi mi o ten zakład wasz związek się rozpadł. Ja nie wiedziałem,że on cię tak kocha ju z dawno wycofał się z tego zakładu,ale ja na niego naciskałem. Nathan siedzi teraz sam w pokoju, zarośnięty, śmierdzący. Wypił już chyba cały zapas alkoholu w ich domu...
-On cię tutaj przysłał, bo sam nie ma odwagi?
-Nie gdy się o tym dowiedziałem, sam musiałem tutaj przyjść. Z Nathanem nie ma jak rozmawiać..
-To wszystko?
-Tak cześc
-Cześć.
To było dziwne, już nie wiem czy mam wierzyć że Nathan nie miał nic z tym wspólnego. Ten tydzień upłynął mi bardzo wolno. Żadnych kontaktów z Nathanem,żadnych telefonów. Poszłam na spacer, bo od tygodnia wogóle nie wychodziłam z domu. Powoli zapominałam o tej całej sprawie, ale tutaj nie było to możliwe, bo byłam koło LONDON EYE czyli miejscu gdzie Nathan wyznał mi swoje uczucia. Poczułam jak łzy nabierają mi się do oczu. Powróciły wszystkie wspomnienia. Nie wiem ile czasu tam stałam z zapłakanymi oczami, ale postanowiłam pójść do domu. Po drodze mijałam to pamiętne miejsce gdzie całowaliśmy się w deszczu. To było okropne, po tym co mi zrobił nie chciałam tego pamiętać. Weszłam do domu a Kelsey nie było :( Zresztą nic nowego pewnie jest w nowej pracy. Weszłam do salonu i chyba mi się zdawało ale ktoś przebiegł koło okna.Kurde już mam nawet zwidy! Postanowiłam pójść do siebie, tam czułam się najlepiej.Nagle usłyszałam grę na pianinie i śpiew. Był to ktoś, kogo w tej chwili ostatniego chciałąm zobaczyć. Wyszłam na balkon i zobaczyłam Nathan,który był ubrany w garnitur i miał ułożone włoski. Już miaąam wychodzić gdy usłyszałam pierwsze dźwięki pianina i głos Nathana:
Nie ma słó,nie ma słów...
Za każdy dzień zapłacić chcę choć cenę za wysoką ustaliłaś wiesz,nie łatwo jest z tą myślą biec,że nie ma już nikogo kto podniesie cię. Zapytaj mnie ile jeszcze serc po drodze będę łamać nie chcę tego lecz, zgubiłaś mnie, nauczyłaś chcieć tego czego nigdy nie powinienem mieć. Nie ma słów które zniszczą cię we mnie, przenoszę się do miejsc w których mam cię na zawsze jesteś dla mnie twój obraz w mojej głowie nie zgaśnie,nie gaśnie nie wyblaknie, zachowam cię już w sercu na zawsze, na zawsze jesteś dla mnie i zostań już. Zbyt wielu chwil żałuję dziś wolałbym z papieru lub kamienia być mam w głowie szał i w oczach strach bo nawet w moim śnie już nie ma śladu nas. Zapytaj mnie ile jescze serc po drodze będę niszczyć, nie chcę tego lecz, zgubiłem się, zawsze musiałem mieć nawet to czego nigdy nie powinienem chcieć.Nie ma słów które zniszczą cię we mnie, przenoszę się do miejsc w których mam cię na zawsze jesteś dla mnie twój obraz w mojej głowie nie zgaśnie,nie gaśnie nie wyblaknie, zachowam cię już w sercu na zawsze, na zawsze jesteś dla mnie i zostań już...
#WantedWednesday!! No widzę,że pomimo mojej długiej nieobecności wchodzicie często i gęsto i bardzo mnie to cieszy, dziękuję wam. Ten rozdział odzwierciedla to jak się czuję bo jestem chora i od poniedziałku leże w łóźku. Next bd za tydzień kocham xx
Świetnyy*.*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego!!! :*
OdpowiedzUsuńAww jaki piekny ten rozdzial *.* czekam na nexta
OdpowiedzUsuń