niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 5 ''PartyHard z The Wanted''

-Sorry, ale gdzie my jedziemy?
-Jedziemy do nas na.....IMPREZĘ!!!!!!
-Fajnie bo mam ochotę na ostrą imprezę!-krzyknęła uradowana Kelsey.
-A ja mam ochotę na polską wódkę, Verka masz prawda?
-Chyba jest jeszcze u was półtorej butelki z ostatniej imprezy.
-Co? I ja o tym nic nie wiedziałem? Foch forever na pięć minut!
-Oj słońce ty za takie fochanie dostaniesz karniaka! -powiedziałam przez śmiech
-O! To ja muszę częściej się fochać na was!
Wysiedliśmy z samochodu, była już godzina 19:00 więc czas rozpocząć imprezę!! Tom jak zwykle zajął  się alkoholem, Siva i Jay muzyką, Max zamówił pizze, a Nathan jak zwykle układał swoje włoski przed lustrem. O 20:00 zaczęliśmy imprezę.Naree też przyszła po pracy.
-To co pijemy? Za mnie i Kelsey!-Tom
I pierwsza dawka alkoholu trafiła do gardła. I było ich o WIELE więcej aż poszedł cały zapas wódki. Wszyscy byli nieźle wstawieni oprócz Nathana, który nie wiem dlaczego nie był pijany tak jak wszyscy. Nie powiem ja też byłam baardzo pijana...
*PERSPEKTYWA NATHANA*
Przestałem pić bo wiedziałem, że wszyscy będą mocno wstawieni, i nie myliłem się. Jay leżał pod oknem? Już śpiący. Tom i Kelsey leżeli pod stołem (czytaj Kelsey na Tomie), Max na blacie w kuchni? Swoją drogą nie wiem jak tam się znalazł (nie wnikam). Siva i Nareesha już dawno poszli do siebie, a Veronici nie mogłem znaleźć.
-Nathan, kocie! Co robimy jak wszyscy śpią?-spytała obejmując mnie od tyłu.
-Idziemy spać?
-Nie tylko nie to! Mam na ciebie ochotę misiu!-mruczała mi do ucha. Ale musiałem być silny.
-Nie za dużo wypiłaś?
-Ale ty jesteś taki seksowny...
-Tak, tak idziemy do łóżka!-ups źle to brzmi...
-Oj Nathy, jakie propozycje!, zgadzam się kotku!
-To chodź idziemy- no co? musiałem ją jakoś namówić
Wskoczyła mi na plecy. Zaniosłem ją do pokoju.
-A teraz spać.
Zaczęła mnie namiętnie całować (no nie powiem nawet po pijaku świetnie całuje)
-Zostań tu chwilę, tylko nic nie rozbij, a ja zaraz przyjdę.
Położyła sie na łóżku, a ja poszedłem po Nareeshę, aby mi pomogła ją przebrać.
-Naree pomożesz?-spytałem trzymając mój t-shirt w ręku.
-Mam ją przebrać?
Ja tylko pokiwałem głową.
-Dobra daj to.
Po 5 minutach wyszła z mojego pokoju.
-No, udało się z trudnościami ale udało.
-Dzięki-pocałowałem ją w policzek.
Położyłem się obok niej.
-Dobranoc-powiedziałem.
Nic nie odpowiedziała-zdziwiłem się, ale dobra.
Po kilku minutach spokoju ona usiadła na mnie okrakiem i kreśliła różne wzorki na moim torsie.
-O nie panienko! NIe będzie tak łatwo. Idziemy spać!
-Ale ja cię chcę!
-Dobrze,dobrze jutro ok?
-Może być.
-Zeszła ze mnie, zabrała prawie całą kołdrę i zasnęła.
*PERSPEKTYWA VERONICI*
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Ale zaraz,zaraz co tu robi Nath i czemu jestem w jego koszulce? I dlaczego on jest tylko w boksekach?
-Dzień dobry słońce
-Hej-powiedziałam niepewnie.
-Nathan czy my wczoraj no wiesz, ten no czy my...
-Czy my spaliśmy ze sobą?
-mhm
-Tak, dwa razy.
-Ccco?-spytałam niedowierzając.
-Aale my się zabezpieczaliśmy, prawda?
-No właśnie nie.
-Co!?
-Bo nie było po co nic sie nie wydarzyło-powiedział ze śmiechem.
-Czyli nie spaliśmy ze sobą?
-Nie! To znaczy spaliśmy w jednym łóżku ale spaliśmy, a nie no wiesz.
-Ty to jednak jesteś głupi!-powiedziałam i rzuciłam w niego poduszką.
-Hhaha-zaczął się śmiać.
-A co teraz zrobisz?-zaczęłam go łaskotać
-hahahhah Veronica haahahha przestań hahahaha...
Nagle wszedł Tom.
-Coo wy robicie?- spytał z głupkowatym uśmiechem.
W końcu siedziałam na Nathanie okrakiem. Szybko z niego zeszłam.
-Nic, nic tylko.. -nie dał mi dokończyć.
-Tak, tak już się nie tłumaczcie, ale narazie nie czuję się tak odpowiedzialnie aby zostać wujkiem.
-O to ty się nie musisz martwić kochany.-stwierdziłam i ledwo powstrzymałam śmiech.
Wyszedł z pokoju a my wybuchnęliśmy  niepochamowanym atakiem śmiechu.
Wkońcu wstaliśmy i zeszliśmy na dół w świetnych nastrojach nawet ja mimo kaca. Wszystko dzięki Tomowi i jego porannych mądrościach. Usiadłam na krześle i dopiero wtedy odczułam skutki polskiej wódki-mianowicie KAC MORDERCA.
-Co tam słońce, główka boli?- powiedział nadmiernie głośno Max.
-Błagam cię nie krzycz tak-powiedziałam zakrywając uszy dłońmi.
-Kogo będziecie wielbić na klęczkach.-powiedział Jay trzymając w rękach dwa dzbanki  wody z cytryną.
Wypiłam dwie szklanki magicznego napoju i poszłam pod prysznic, podczas którego czułam,że odżywam. Wyszłam z łazienki, bo nie wzięłam ciuchów (geniusz). Podeszłam do szafy a tam... Siva, no nie pomyliłam pokoje!
-Ojeju Siva przepraszam cię, pomyliłam pokoje.
-Spokojnie, nic nie powiem tym zboczuchom.
-Dzięki, uwielbiam cię za to!
Wkońcu wyszłam z pokoju Sivy i znalazłam właściwy pokój- pokój Nathana. Wzięłam ciuchy:

Ubrałam się i pomalowałam. Naree i Kels też już były na dole.
-To co idziemy?
-Tak, cześć chłopaki!-pożegnałyśmy się z chłopcami i pojechałyśmy taksówką do domu.
*30 MINUT PÓŹNIEJ DOM DZIEWCZYN*
Veronica, chodź mam dla nas pracę!!-krzyknęła uradowana Kelsey z laptopem na kolanach.
-Jaką niby?
-Będziemy pracować w radiu jako speakerki !!
-Aaaa To moja wymarzona praca!
Zaczęłyśmy skakać z radości jak jakieś opętane.
-Kiedy zaczynacie?-spytała Naree, która nie wiem skąd się koło nas wzięła.
-Yyym...gdzieś tutaj było... O jest! Od nowego miesiąca.
-A dzisiaj jest...3 lipca. Wow to trochę sobie poczekamy...
-Ale zaraz do nich zadzwonię i zarezerwuję etaty.
Nagle zadzwonił mój telefon.
-Halo?
-Dzień dobry, pani Veronica Miter?-spytał mężczyzna po polsku.
-Tak, słucham.
-Jestem lekarzem. Chciałem panią poinformować,że pani rodzice mieli wypadek i są w szpitalu.
-Tak,coś jeszcze?-nie za bardzo interesowali mnie moi rodzice ale cóż.
-Właściwie tak.
-A więc słucham.
-Podczas badań krwi okazało się,że pani rodzice nie są pani biologicznymi rodzicami.
-Co? Jak to możliwe?-spytałam zbita z tropu.
-Podczas drugich badań też to potwierdzono...
-A czy wiecie,kto może być moimi prawdziwymi rodzicami?
-Niestety nie, ale osiemnaście lat temu ze szpitala w Nottingham został porwany noworodek ale o innym nazwisku.
-Jakim?
-McGuiness.
-Czy to możliwe żebym to ja była tym noworodkiem?
-Bardzo prawdopodobne ale musi pani to potwierdzić badaniami DNA.
-Dobrze, do widzenia.
Mój wyraz twarzy-BEZCENNY.
-Coś się stało?-spytały dziewczyny.
-Nie nic...
-Verka, przecież to widać co jak co ale kłamać to ty nie umiesz.
-No dobra. Przed chwilą dowiedziałam się, że moi rodzice z Polski nie są moimi rodzicami.-wtedy poczułam gulę w gardle.
-Ale mówiłaś,że byli okropni...-Kelsey
-Tak, ale jednak to rodzice-stwierdziła Nareesha
-Ale jest jeszcze coś bo prawdopodobnie ja jestem SIOSTRĄ JAY'A.-wtedy głos mi się załamał.
-To super!!-krzyknęła Kelsey, ale Naree ją szybko zgasiła mroźnym spojrzeniem.
-Chyba- dodała po chwili.
-Chyba to ja się przejdę SAMA.
Wyszłam z domu rozmyślając o moich rodzicach, Jay'u jego to znaczy może naszej rodzinie. Całkowicie pogrążyłam się w myślach, nie patrzyłam na to co było przede mną ale na to co bylo w mojej głowie. Czułam jak przechodnie się o mnie obijają ale nie słyszałam nic oprócz własnych myśli. Nagle poczułam przeszywający ból na całym ciele.Zobaczyłam... CIEMNOŚĆ.
*PERSPEKTYWA NATHANA*
Szedłem odwiedzić dziewczyny razem z Tomem i Sivą. Nagle zobaczyliśmy wielki spęd ludzi, karetkę i policję.Podeszliśmy tam aby zobaczyć co się stało ale to co zobaczyliśmy tam zmroziło nam krew w żyłach. Veronica-ona leżała tam na noszach wokół mnóstwo krwi, nieprzytomna, a lekarze ją wnosili do karetki.
-STOP! Co tu się stało?-spytałem zdenerwowany.
-Przepraszam ale nie udzielamy informacji obcym
-Ja jestem jej przyjacielem, nie obcym!!-krzyknąłem zdesperowany.
-Dobrze pojedzie pan z nami proszę wchodzić.
Wsiadłem do karetki i złapałem ją za rękę była taka zimna.
-A więc jak poszkodowana się nazywa?-spytał mnie lekarz
-Veronica Miter
-Wiek
-18 lat.
-Rodzice?
-Oni są w Polsce i nie interesują się nią.
-Dobrze, grupa krwi?
-Yyy nie mam pojęcia.-zagiął mnie.
-Dobrze zaraz to sprawdzimy.
Dojechaliśmy do szpitala oni zanieśli ją na salę, a ja zostałem na korytarzu. Po chwili przyszli chłopaki i Naree z Kelsey, które były prawie płaczące.
-I co z nią?-spytał Tom
-Nie wiem, nic nie wiem już...-miałem już ochotę się rozpłakać.
Podeszła do mnie Kelsey i mnie przytuliła. Nagle zobaczyłem jak lekarze wiozą Veronicę na salę. Lekarz podszedł do nas.
-Państwo to rodzina?
-Nie, przyjaciele-powiedział Jay.
-A więc mogą wejść tylko dwie osoby.-odszedł.
-To kto idzie?-spytał Seev
-Niech idzie Nath- powiedziała Kelsey.
-Kto jeszcze?
-Może Tom?- Max wskazał na niego, który stał przy szybie ze smutnym wzrokiem.
-Dobra,a potem zmiana.
Podszedłem do Toma.
-Ona była dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałem...-powiedział cichym głosem Tom
-Idziemy?
Weszliśmy do środka razem ale Tom szybko wyszedł swoją drogą nie wiedziałem,że Tom ma takie słabe nerwy... Podszedłem do jej łóżka i złapałem za rękę.
-Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwię, jesteś dla mnie naprawdę ważna Veronica ja....kocham Cię...-Po tych słowach usłyszałem jednostajny pisk maszyny. Zawołałem lekarza on kazał mi wyjść. Gdy przez szybę obserwowałem jak ją reanimują. Niczego innego nie chciałem tylko tego żeby się obudziła i znów była tak radosna jak kiedyś. Naree i Kelsey płakały, Tom ledwo wytrzymywał, a reszta siedziała ze spuszczonymi głowami w ciszy. Mijały sekundy, minuty, może i nawet godziny, a nic się nie działo. Nagle lekarze zaprzestali reanimacji i wyszli z pomieszczenia.
-Panie doktorze i co z nią?-spytałem zdenerwowany
-Bardzo nam przykro ale pani Veronica Miter nie żyje.- po tych słowach się załamałem i poczułem jakby ktoś wyrwał mi jakąś część siebie.
-Co??!! Jak to możliwe?-spytał Tom ze łzami w oczach.
-Niestety to prawda...
-Czy mogę wejść i się z nią pożegnać?-spytałem mając łzy w oczach.
-No dobrze proszę.
Wszedłem do środka, złapałem Veronicę za rękę i rozpłakałem się na dobre. Skuliłem się i pocałowałem jej dłoń. Wtedy usłyszałem pikanie maszyny, spojrzałem na nią pokazywała...
Dzień dobry w #SykesSunday dzisiejszy rozdział ma w sobie trochę z dramatu,komedii,filmu akcji... Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo jest dłuższy niż zwykle jeżeli macie jakieś sugestie dotyyczące bloga lub opowiadania piszcie śmiało w komentarzach-CZEKAM>3 Do nexta kochani...


czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 4 ''Baby Nath i BabyVeronica''

Po chwili usłyszałam otwierane drzwi od pokoju obok i te same ciężkie kroki.Potem to samo. Teraz szarpie za moje drzwi. Potem szarpanie ustąpiło ale ktoś próbował otworzyć w nich zamek- UDAŁO MU SIĘ!
-Tutaj jesteś mała dzi*ko!- powiedział ale gdy do mnie podchodził ktoś go przewrócił. Był to Nathan. A razem z nim policja- w końcu!
-Nic ci nie jest?
-Nie nic nie zdążył zrobić...-powiedziałam już spokojnym głosem.
-Dziewczyny się obudziły?
-Nie skąd! Śpią w najlepsze!
-Może ten sento była taka przestroga, że zaraz się coś stanie?
-Na pewno... Boże Nath tak się bałam.- powiedziałam z trzęsącymi rękami.
-Chodź tu do mnie- powiedział z troską
Wtuliłam się w niego i ćpałam (znowu...) zapach jego pięknych perfum, dzięki którym czułam się bezpieczna.
-Dziękuję. -powiedziałam tylko.
Trwaliśmy tak w uścisku dobrych parę minut
-Może zostaniesz?
-To nie problem?
-Nie, przecież jesteśmy przyjaciółmi.
-A, no tak...- powiedział dziwnym tonem.
-To wskakujesz czy nie?- powiedziałam gdy już byłam w łóżku
-I ty się jeszcze pytasz?- dosłownie wskoczył do łóżka, aż mało nie spadłam.
-Wariacie, ogarnij się bo obudzisz dziewczyny!
-Oj, oj nie przesadzaj
-Dobranoc Nath
-Dobranoc ko...słońce.
*RANO*
Obudziłam się bo czułam na sobie czyjś wzrok. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Nareeshę i Kelsey, które z zacieszem gapiły sie na mnie i Nathana.
-Dzień dobry, nudzi się wam?
-A wiesz,że tak?
-Haha bardzo śmieszne.
-Dobra już idziemy, chodź Kels
Wyszły z pokoju, a ja zeszłam na dół zrobić jakieś śniadanko
-I jak aktywna noc Veronica, co??
-Oj bardzo aktywna!- No co? w pewnym sensie nie skłamałam.
-Co ty! Jesteście razem?! Ale się cieszę!!!! BabyNath i BabyVeronica !!!!
-Ciszej bo go zbudzicie, a tak wogóle to mieliśmy aktywną noc bo mieliśmy włamanie. Z tąd Nath u nas i u mnie w pokoju.
-Co? Jakie włamanie?
-No włamał się ten koleś który chciał mnie zgwałcić- UPS....to była tajemnica
-Co? Jak, kto, kiedy chciał cie zgwałcić? Od początku!
-No dobra byliśmy z Nathanem w kinie i wyszliśmy to do niego zadzwonił telefon i odszedł na bok. Wtedy jakiś koleś zaciągnął mnie do ciemnej uliczki i zaczął sie do mnie dobierać, ale wtedy przyszedł Nath i nic mi sie nie stało.
-Oh, to dobrze!-Nareesha i Kelsey mnie przytuliły.
-No już leć do tego swojego HERO!!
-HAHA bardzo śmieszne.
Zaniosłam Nathanowi śniadanie, akurat wtedy się obudził.
-Ou... Co to za  niezpodzianki z samego rana?- spytał seksownym zaspanym głosem.
-A to takie podziękowanie za wczoraj.
Śniadanie mu smakowało, wspaniale nam sie rozmawiało gdyby nie... THE WANTED!!! Tak to może dziwne skąd oni u nas w domu o godzinie 9:00 w sobotę.
-No siema, co tam u ciebie kocie?- zwrócił sie do mnie Tom i dał mi całusa w policzek.
-A dobrze, dobrze...
-Co wy tutaj robicie?- spytał Nath
-Porywamy cię na wywiad. Masz tutaj ciuchy i leć mamy 2 godziny!- Max
-To jeszcze dużo!- stwierdziłam
-Tak dla nas tak ale dla Nathana to za mało na ułozenie jego włosków- powiedział Jay za co dostał po głowie od Natha
-Dobra juz idę- zniknął za drzwiami
-A ty kocie jak sie spało z Sykesem?
( Mój facepalm)-to znaczy spalo, że spało, a nie! O czym ty myślisz od samego rana co?- Tom
HAHAHHAHAHAH- wszyscy dali w śmiech łącznie ze mną.
-Dobra ogar dzikusy!-wszedł Nath
-Uuu zajęło Ci to 55 minut!- nowy rekord!-krzyknął Siva.
-Dobra jedziemy tam sie jedzie godzine
-Pa słońce!- cmoknął mnie w policzek każdy z nich.
Wyszli a ja sie ubrałam:


Zeszłam na dół, a Naree juz nie było, tylko Kels.
-Hejka co ty wolne masz?
-Nie, zwolnili mnie przed chwilą
-Ojeju biedna-przytuliłam ją
-Moze wyskoczymy na miasto? Na zakupy?
-TY to wiesz jak poprawić humor!
-A jak! Idziemy?
-Jasne!
Pół godziny później byłyśmy na miejscu-w centrum handlowym.
Ja kupiłam to:


 







Tą  ostatnią sukienkę kupiłam,bo Kels mi truła za bardzo.
A propos ona kupiła to:
 


 
 
-Właśnie spędziłyśmy pięć godzin na zakupach.-powiedziałam patrząc na wyświetlacz telefonu.
-To nie tak dużo! Ja z Naree byłam na zakupach sześć godzin.
-REKORDZISTKI!!
Weszłyśmy do Starbucksa i piłyśmy kawę, ja moje ulubione karmelowe frappe.
Nagle zadzwonił mój telefon.
-Kto to?- spytała Kels
-Nathan
-Twój romeo?
Ja tylko kiwnęłam głową z niedowierzania i odebrałam.
-Halo?
-No hej gdzie jesteście?
-Na zakupach
-Skończyłyście? Bo wracamy ze studia i możemy was podwieźć do domu.
-To suuper bo mamy troszeczke zakupów.
-Troszeczkę? Już to widzę, dobra zaraz będziemy.
-No dzięki papa
-Pa ko...słońce.
Rozłączyłam się.
-Mamy transport do domu!
-Uf bo ja opadam z sił.
-Zaraz będą chłopcy, chodź
Wyszłyśmy z centrum handlowego co nie było łatwe bo to było największe centrum handlowe w Anglii.
-Podwieźć panie?- spytał kierujący Siva.
-A z chęcią.
Wsiadłyśmy do samochodu, chodź ledwo zmieściłyśmy się z tymi torbami. Przez okno zauważyłam, że mijamy nasz dom i jedziemy w dziwnym kieunku nie znanym mi...





wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 3 ''Przyjaciele się tak na siebie nie patrzą''

Wstałam o 12:00 (znowu...) Zeszłam na dół, a dziewczyn już nie było. W kuchni zostawiły mi liścik: Hej kochana! Musiałyśmy wyjść do pracy, śniadanie masz na stole. Buziaki, Kels i Naree.xx Jeju jakie one kochane! Dobra zjadłam śniadanie i poszłam się trochę ogarnąć. Muszę w końcu znaleźć pracę.. Zaczęłam coś szukać w internecie ale nic kompletnie nic nie było. Około 17:00 zadzwonił dzwonek do drzwi. Myślałam, że to dziewczyny ale myliłam się. Za drzwiami spotkałam Nathana.
-Cześć
-O Nathan, cześć
-Chciałem się ciebie zapytać czy zechciałabyś może pójść yyy... z nami yyy... to znaczy ze mną do kina?
-Czy ja bym chciała pójść z tobą do kina?
-Ale jako przyjaciele, spokojnie.
-Jasne, głuptasie!
-Jesteś gotowa?
-Nie! No co ty tak ubrana nigdzie nie pójdę!
-No to zmykaj mamy godzinę.
-Ou, no dobra zaraz będę.
Pobiegłam na górę i ubrałam się w to:

*PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ*
-No wre... łał świetnie wyglądasz!
-Bez przesady, idziemy?
-Jasne.
Wziął mnie pod ramię i wolnym tępem doszliśmy do kina.
-To na co idziemy?
-Zobaczysz, niespodzianka.
Film był dosyć ciekawy. W pewnym momencie obydwoje sięgneliśmy po popcorn, a nasze dłonie się spotkały zupełnie jak w filmie. Dosłownie, bo to muśnięcie trwało dłużej niż przelotne. Wkońcu to przerwałam, a film się skończył. Super! (ironia). Wyszliśmy z budynku, a do Nathana zadzwonił telefon i odszedł na bok.
Nagle poczułam jak coś albo prędzej ktoś ciągnie mnie za nadgarstek do ciemnej uliczki. Próbowałam krzyczeć ale to nic nie dało, bo ten ''ktoś'' zamknął mi usta ręką i uderzył mocno w twarz. Próbowałam się wyrywać ale na marne. Nathan rozmawiał przez ten cholerny telefon, a ja zaczynałam się poważnie bać. Mężczyzna zaciągnął mnie do ciemnej uliczki i uderzył mną o zimną ścianę. Poczułam przeszywający ból w plecach. Zaczęłam płakać.
-Zamknij się!!!!- warknął i ponownie uderzył mną o ścianę i wyciągnął nóż z kieszeni. Bałam się, oj bałam. Przyłożył mi nóż do gardła i powiedział:
-Bądź grzeczna, bo jedno mocniejsze ukłucie i będziesz tu leżała martwa!
Myślałam,że serce wyskoczy mi ze strachu. Modliłam się o jakikolwiek ratunek. Mężczyzna rzucił nóż na ziemię i zaczął mi ściągać bluzkę. Wtedy zaczęłam się wyrywać, a on uderzył mnie z całej siły w twarz. Potem zaczął sciągać mi spodnie.
-Nathan!,Nathan!!,Nat..!!
-Twój kochaś ci w niczym nie pomoże!
*PERSPEKTYWA NATHANA*
Skończyłem rozmawiać, a gdy się odwróciłem zobaczyłem,że nie ma Veronici w tym miejscu co była. Myślałem,że się schowała, ale po pięciu minutach wołania zacząłem się o nią bać. Wszędzie szukałem, nawet zadzwoniłem do chłopaków bo akurat byli na mieście, żeby pomogli jej szukać. Nagle usłyszałem wołanie mojego imienia. Pobiegłem w tamtym kierunku do ciemnej uliczki. To co tam zobaczyłem wstrząsnęło mną. Jakiś koleś dobierał się do Veronici! Szybko tam pobiegłem uderzyłem go w głowę. Upadł na ziemię, ale żył bo był rozwścieczony i uciekł. Pomogłem jej się ubrać, a ona się we mnie wtuliła i powiedziała:
-Dziękuję Nathan, za wszystko.
Trwaliśmy w uścisku dobrych parę minut, bo ona była roztrzęsiona.
*PERSPEKTYWA VERONICI*
Tak bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam Nathana. Gdyby nie on to nie wiem co by się stało. Albo wiem! Leżałabym tam martwa albo zgwałcona. W ramionach Natha czułam się w 100% bezpieczna. Powoli wróciliśmy do domu..
-Dziękuję Nathan gdyby nie ty to nie wiem co by się stało. <kłamca>
-Nie ma za co.
Pocałowałam go w policzek i weszłam do domu. A tam oczywiście Nareesha i Kelsey gapiły się w okno i myślały, że nie zauważę.
-Co tam ciekawego widzicie, co?
-A piękne widoki!
-Tak,tak...
-Gdzie byliście co?
-W kinie,ale uprzedzając wasze pytania jako przyjaciele.
-Szkoda, widziałam jak na ciebie patrzył, zresztą ty też!- powiedziała Naree
-No kochana! Przyjaciele się tak na siebie nie patrzą!-Kelsey
-Oj przesadzacie macie zbyt wybujałą wyobraźnię.
Postanowiłam nic im nie mówić o tym napadzie. Nie będę ich martwić. Usiadłyśmy w salonie i zrobiłyśmy sobie manicure.
*PERSPEKTYWA NATHANA*
-Kur*a! Jak on mógł!! I, że ja tego nie zobaczyłem.
-Nath, nie obwiniaj się, najważniejsze,że nic się nie stało.
-Tak, ale nie widziałeś jej pleców, miała pełno siniaków. TO SIĘ STAŁO!!!
-Młody lubisz ją prawda?
-No lubię. Kelsey i Nareeshę też lubię.
-Ale Veronice lubisz w inny sposób.
-Nie wiem, może. Ale znamy sie tylko niecałe 3 dni.
-To miłość od pierwszego wejrzenia
-Idioto, miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje!
Wszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Napisałem do Kels żeby dała mi numer do Veronici. Gdy go już miałem napisałem do niej:
-Hej, jak się czujesz?
-Detektywie skąd masz mój numer? Dziękuję dobrze.
-A mam swoje źródła. Kolorowych snów
-Dobranoc.
Wziąłem prysznic i położyłem się spać.
Wszystko wiruje. Kto to? Veronica? To ten koleś, który ją obmacywał.Biegnę jej pomóc, nie mogę stoję w miejscu. On przykłada jej nóż do gardła, naciska, ona upada na ziemię... 
Obudziłem się cały spocony. Jestem w pokoju, nic się nie stało. O matko! co za sen.
*PERSPEKTYWA VERONICI* 
  Idę przez ulice Londynu, nagle widzę tego mężczyznę, który na mnie dzisiaj napadł. Ciągnie mnie do ciemnej uliczki, przykłada mi nóż do gardła, naciska, a ja czuję się nadzwyczaj lekka. UMARŁAM. 
-O matko! Co za sen!
Nagle zaświecił się mój telefon był to Nath.
-Hej Veronica! Nic ci nie jest?
-Nie ale dlaczego pytasz?- spytałam lekko skołowana.
-No bo śniło mi się, że ten koleś, który no wiesz ten, no.
-Wiem, wiem... Noi co?-spytałam lekko się niecierpliwiąc.
-No on w tym śnie zaciągnął cię do ciemnej uliczki i... za...za...zabił. A ja nie mogłem Ci pomóc.
-Ty żartujesz?- spytałam z niedowierzaniem
-Nie, dlaczego??
-No bo ja przed chwilą miałam taki sam sen, tyle że z mojej perspektywy.
-Wow, to trochę, BARDZO dziwne.
-Ale cieszę się, że dzwonisz, bo trochę się przestraszyłam.
-Ja też dlatego dzwonię.
I wtedy zapadła między nami tak zwana chwila, niezręcznej ciszy. Nagle usłyszałam, że ktoś wybija okno na dole.
-Nath możesz tutaj pojechać bo ktoś się chyba do nas włamał.
-Spokojnie, zaraz będę.
Czas się dłużył nie ubłagalnie. Zamknęłam drzwi od swojego pokoju. Bałam się, oj bałam, że był to ten sam mężczyzna. Po chwili usłyszałam ciężkie kroki na schodach. Serce podskoczyło mi do gardła...
Dzięki za wszystkie miłe komentarze, to wiele dla mnie znaczy. Jeżeli podoba wam się opowiadanie to polećcie go znajomym, którzy lubią TW. Kocham was i po części to dzięki wam ten blog istnieje. Pozdrówki i do nexta xx.

 

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 2 ''Zatopiłam się w jego zielono-niebieskich tęczówkach''

Rano obudziłyśmy się o 12:00 (wow!) w salonie.
-Ojoj dziewczyny! Ale nam się przyspało.- powiedziała Kelsey zaspanym głosem.
-Jaki pierwszy dzień taki cały rok!- powiedziałam.
-Dziewczyno nie wróż takiego skacowanego roku!- Nareesha
-Dobra wstajemy?- Kelsey
-Taaak...
*OKOŁO GODZINY PÓŹNIEJ*
-Wiecie, co? dzwonił do mnie Siva i powiedział żebyśmy wpadły do nich na film.
-Tylko nie mów, że AVATAR!- powiedziała znudzonym głosem Kels.
-Nie, nie, zresztą... nie wiem. Veronica idziesz z nami prawda?
-Sama nie wiem czy jestem tam mile widziana, przecież ja ich nie znam, oni nie znają mnie...
-To poznasz! Zobaczysz będzie fajnie
-No dobra namówiłyście mnie, a o której?
-O 19:00
*godz.18:50*
-Dziewczyny bo się spóźnimy!
-Już chwila paznokcie mi schną!!- powiedziałam
-A ja się czeszę - Kelsey
-Dobra chodźcie już!!
-Jesteśmy gotowe!- powiedziałyśmy równo z Kelsey
Pół godziny później byłyśmy na miejscu.
-To tutaj!- krzyknęła uradowana Kelsey
No to idziemy- pomyślałam.
Naree zapukała do drzwi ogromnego domu i otworzył nam wysoki mulat.
-No w końcu! Cześć dziewczyny.
-Cześć kochanie- pocałowała go Nareesha
-To jest nasza nowa współlokatorka Veronica.
-Cześć jestem Siva-ten najbardziej poukładany, miło cię poznać.
-Cześć nawzajem.
-Wejdźcie!
Weszłyśmy do środka. A tam jeszcze czterech chłopaków wygłupiało się w najlepsze.
-Ej chłopaki!!! Mamy gości.
Od razu przybiegli do nas. Kelsey mnie przedstawiła.
-Ja jestem Max-ten najbardziej męski- powiedział łysolek
-Tom ale możesz mi mówić sexiak. (Za co dostał po głowie od Kelsey)
-Ja jestem Jay ten najbardziej pokręcony i wskazał na swoje włosy.
Na końcu podszedł do mnie dość wysoki brunet i choć przy moich 165cm wzrostu oni wszyscy byli wysocy. Wracając do tematu. Podał mi rękę, a nasze spojrzenia się spotkały na dłuższą chwilę niż z innymi. Zatopiłam się w jego zielono-niebieskich tęczówkach i magicznym spojrzeniu. Na pewno stalibyśmy tak wieczność gdyby nie Tom, który staną między nami i powiedział:
-Koniec widzenia młodziaki!
Lekko się zaśmialiśmy. Gdy wszyscy poszli do salonu, brunet powiedział:
-Jestem Nathan- ten najbardziej przystojny.
-I skromny- dodałam na co obydwoje się zaśmialiśmy.
-Ja jestem Veronica.
-Ładne imię. Wiesz,że kiedyś bardzo mi się podobało to właśnie imię? Ale nikogo nie poznałem, aż do teraz.
-Niektóre marzenia się spełniają
-Tak, niektóre.
-Masz ciekawy akcent, z kąd jesteś? -spytał
-Z Polski, a mój akcent jest ani amerykański, ani brytyjski.
-Ale bardzo dobrze mówisz po angielsku.
-Tak, uczę się go jakby od zawsze.
-!!Ej młodziaki film się zaczyna, przestańcie się sexić i chodźcie do nas !!!- krzyknął Tom i Max
Dopiero teraz zauważyliśmy,że stoimy tam już 20 minut.Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na sofie, akurat siedzieliśmy obok siebie.Gdy film się zaczął widziałam,że Nathan co chwila na mnie spogląda.
*PERSPEKTYWA NATHANA*
Kurde podoba mi się ta Veronica. Te jej brązowe włosy i niebieskie oczy... Jest do tego zabawna. Ale czy to możliwe,żebym zakochał się w osobie,której tak naprawdę nie znam??
*PERSPEKTYWA VERONICI* 
O godzinie 21:00 film się skończył. Chłopaki zaproponowali grę w butelkę. Pierwszy kręcił Tom i wypadło na mnie.
-Veronica pocałuj Nathana!
Mój facepalm nie do opisania...
Wstałam z podłogi i pocałowałam chłopaka w policzek. Usiadłam na miejscu i z uśmiechem zakręciłam butelką. Tak graliśmy około 2 godziny. Potem graliśmy jeszcze w twistera. Pożegnałyśmy się z chłopcami i około 2:00 wróciłyśmy do domu. Ja rozmyślając o Nathanie zasnęłam.
       I jak wam się podoba? Jak chcecie to jutro dodam 3 rozdział. 
Jeżeli macie jakieś pomysły co do opowiadania piszcie w komentarzach. 
Do nexta. xx




sobota, 4 stycznia 2014

Notka

Bardzo ważne są dla mnie wasze komentarze. Dlatego jeśli czytacie to napiszcie jakikolwiek komentarz abym wiedziała że mam dla kogo pisać.Do nexta!
PS jak wam się podobał 1 rozdział?

Rozdział 1 ''Mam dość, wyjeżdżam do Londynu!''

Dziś ostatni dzień w szkole! Chociaż nie cieszę się z tego tak naprawdę. Bo będę musiała być z moimi rodzicami 24h na dobę. Szkoła była odskocznią od problemów w domu. Moja matka jest pracoholiczką i nigdy nie ma jej w domu, a jak już jest to pije i ''nie ma jej dla nikogo''. Za to ojciec jest typowym zerem.Pije,nie pracuje, coraz częściej ćpa, awanturuje się i coraz częściej bije mnie i matkę. Nauczyciele często pytali się z kąd mam tyle siniaków, a ja wymyślałam coraz to inne wymówki. W szkole nie miałam przyjaciół, kiedyś miałam chłopaka ale on mnie zdradził i w naszą 1 rocznicę pieprzył się z jakąś plastikową lalą. A wracając do terazniejszości dziś wstałam po 7:00 nie miałam już żadnych obowiązków po za tym,że idę ostatni raz do tego okropnego liceum. Ubrałam się i wyszłam. Rodzice oczywiście nie poszli ze mną. W szkole czułam się odrzucona ale to nic dziwnego- przyzwyczaiłam się. Około 10:00 wróciłam do domu. -To ty jesteś nikim s*ko!!
-Zamknij się bo żal cię słuchać!!
- Taak? Mnie żal słuchać?!!!
-Dość!- wtrąciłam się do kłótni rodziców
-Co dość?! ty się zamknij i nie przeszkadzaj!
-Nie! Mam dość wyjeżdżam do Londynu i już nie wrócę do tych waszych kłótni i obojętności wobec mnie!!
-A se jedź! Od teraz już nie jesteś naszą córką!-wydarł się ojciec.
Wbiegłam z płaczem do pokoju. Miałam już kupione bilety, bo obiecałam sobie,że jak skończę szkołę to wyjadę i uwolnię się od tej ''rodzinki''. Zadzwoniłam na numer właściciela biura nieruchomości w Londynie i potwierdziłam przylot. Zamieszkam z 2 dziewczynami w piętrowym domu. Super!! Teraz tylko się spakować!
*RANO*
Wstałam o 9:00 bo o 10:00 miałam samolot. Ubrałam się i uczesałam już wychodziłam z domu gdy moja matka powiedziała, że mogę już tu nie wracać. Na lotnisku czekałam na odprawę gdy nadeszła moja kolej poczułam że zaczynam nowe życie. Po 2 godzinach byłam na miejscu. Zamówiłam taxówkę i pojechałam do mojego nowego domu. Gdy byłam na miejscu zapukałam do drzwi i otworzyły mi dwie dziewczyny jedna mulatka z ciemno-brązowymi włosami,a druga blondynka.
-Cześć, ty pewnie jesteś Veronica?
-Tak wasza nowa współlokatorka.
-Ja jestem Kelsey- przedstawiła się blondynka.
-A ja Nareesha- powiedziała mulatka
-Wejdź do środka
Weszłam i zobaczyłam piękne, kobiece wnętrze :
 
A do tego kuchnię:
 
-Coś czuję że będzie mi się tu dobrze mieszkało- powiedziałam z uśmiechem
Współlokatorki zaprowadziły mnie do mojego pokoju,który wyglądał tak:

 Piękny!!- krzyknęłam
- No cieszę się że Ci się podoba
Potem pokazały mi jeszcze swoje pokoje.
Kelsey:
 
Nareesha:

 Moja łazienka:
 
Zeszłyśmy na dół. Nareesha robiła popcorn.
-No to co? Wieczorek zapoznawczy?- powiedziała
-Jasne!!!
I tak przegadałyśmy prawie całą noc przy winie.

Bohaterowie










Weronika Miter- 18-latka uwielbiająca grę na foretepianie i kochająca psy. Jest sama (narazie). Jest opuszczona przez rodziców i nie ma przyjaciół. Wszystko się zmienia gdy wyjeżdża do Londynu.

Nathan Sykes- Najmłodszy członek zespołu the wanted (19l.) Nie ma dziewczyny. Uwielbia grać na fortepianie i śpiewać.



Reszta TW od lewej: Max (24l.), Siva (24l.), Tom (24l.), Jay (21l.)





Kelsey Hardwick (23l.) Dziewczyna Tom, uwielbia dobrą zabawę ale jest też dziewczęca i lubi pomagać. 



Nareesha McCaffrey (24l.) Dziewczyna Sivy. Pracowita i wrażliwa. W przeciwieństwie do swojej koleżanki Kelsey nie za bardzo lubi głośne imprezy ale gdy chodzi o babski wieczór- nigdy nie odmawia.














No to zaczynamy!

Cześć, zaczęłam pisać tego bloga, bo jestem wielką fanką The Wanted i często czytam inne opowiadania i powiem wam, że są świetne! Już nie długo powinien pojawić się 1 rozdział. Mam nadzieję że wam się spodoba!! :)