sobota, 4 kwietnia 2015

"Ty, ja, zakupy... ''- Rozdział 29

Nathan poszedł do domu. Ja udałam się na odprężającą kąpiel w blasku świec. Tak zwane domowe spa. Wiecie o co chodzi. Maseczki,peelingi,balsamy i kremy... Po godzinie wyszłam z łazienki ubrana w piżamkę. Włosy zawinęłam w turban i udałam się do swojego pokoju. Tam spotkał mnie przyjemny zapach perfum mojego chłopaka. Jak zawsze,nosił je w kieszeni i przed każdym wyjściem z domu psikał się hektolitrami zapachu. Nie wiem po co mu to,ale jeżeli używa tego na podryw, to mu się udało... ;)
    Rozczesałam włosy ale ich nie suszyłam z czystego lenistwa. Usiadłam na łóżku i przykryłam się kołdrą. Wzięłam telefon do ręki, a tam...mnóstwo powiadomień z Tweetera. Co dziwne,nie miałam konta na TT. Po chwili okazało się,że to Nathan używał mojego telefonu ( nawet nie wiem kiedy ) i sierota się nie wylogował. Mogłam prześledzić jego historię. Co mnie zdziwiło to, to że jego ostatnie 4 posty brzmiały tak:
1) ''Wspaniale spędzony czas z najlepszą osobą na świecie. If you know what I mean..."
2) ''Nie ważne jak ważne że- Kocham Cię"
3) ''Mała,uparta,wredna,ale jednak najlepsza''
4) ''Dlaczego nie wiem co mam z tym zrobić? Dlaczego mnie ignoruje? :( ''
Nie było wątpliwości,że to wszystko o mnie. Nie byłabym sobą gdybym nie napisała karniaka za nie wylogowanie się.
-" Ale ze mnie ciota, nie wylogowałem się z telefonu mojej misi"-poszło!
Teraz tylko czekać na efekty. Napisałam tylko do Nathana "Dobranoc xx" i nie czekając na odpowiedź zasnęłam.................................
.............................
Obudziłam się o 9:00. Ubrałam się w to:
 http://img.stylistki.pl/sets/stylizacja-na-zime-1373628635-s324609.jpg?v=0 Z tego względu,że zbliżały się święta chciałam pójść na zakupy po prezenty. Ale potem przypomniało mi się,że umówiłam się z Nareeshą w galerii dlatego pomimo mrozu poszłam do domu The Wanted aby spelnić swoją powinność i pogadać z Sivą na temat ciąży Nareeshy. Nie wiem czy dam radę ale spróbuję.
Weszłam do chaty chłopaków bez pukania bo... no właśnie nie wiem czemu. Może dlatego,że czułam się tam jak u siebie.
-Eldo!!-krzyknęłam od progu
-Kto tam?-spytał Jay piskliwym głosem.
-Zgadnij!
-Veronica?!! No wkońcu! Gdzie ty byłaś jak ciebie nie było?-przytulił mnie
-Hej bracie.
-Nathana nie ma.-powiedział, na co się zdziwiłam.
-A ja nie do niego.
-What the fuck?!
-Ha, jest Siva?- spytałam
-Nio, jest, a co?-spytał podejrzliwie.
-Mam do niego sprawę. Jest u siebie?
-Tak. Jakby Nathan wrócił mam mu powiedzieć,że jesteś czy incognito?
-Możesz powiedzieć,mi to tam wisi.-udałam się na schody.
Zapukałam do pokoju Kaneswerana.
Cisza.
Zapukałam po raz drugi.
-Wejść!-odezwał się
Weszłam,ale to co tam zobaczyłam zdziwiło mnie,ale też ucieszyło. Była tam Nareesha. Nareesha,która była przytulona do Sivy.
-Noi moja rola z głowy.-powiedziałam i się uśmniechnęłam.
-Dzięki Veruś ale nie wytrzymałam. Spotkamy się w domu?-spytała mulatka
-Jasne,do zobaczenia.
Wyszłam z jego pokoju. A właśnie w tym momencie do domu wszedł Nathan. Był cały w śniegu jak bałwanek ^.^ Gdy odwieszał zaśnieżoną kurtkę zasłoniłam mu oczy mówiąc:
-Zgadnij kto to?
-Hmm.. Max.-zaśmiał się
-Nie.
-No kto mógłby mieć tak samo lodowate dłonie jak ty?
-Kto?
-Vercia. -odwrócił się i pocałował mnie czule.
-Masz może plany na za godzinę?-spytałam
-Nie,ale znając życie to ty coś wymyśliłaś.-rozgryzł mnie
-Mooooże...
-Nawijaj.
-Ty, ja, zakupy.-zrobiłam gest dłonią jakbym coś przedstawiła
-No nie....
-Proszę.
-Nie.
-Ale dlaczego?
-Bo nienawidzę łażenia po sklepach bez sensu i celu. Nie i kropka.-usiadł na kanapie włączając telefon.
Myślałam jak go podejść i chyba miałam pomysł...
Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam całować delikatnie jego policzek.
-Nadal nie.-upierał się
Przeszłam więc do jego szyi.
-Boooże... Po kim ty jesteś taka uparta?-spytał
-Od kogoś się nauczyłam.-cmoknęłam go w usta
-Uczeń przeróśł mistrza...-stwierdził
-To co, jedziemy?-miałam nadzieję
-Ubieraj się.-powiedział zrezygnowany
-Juuupi!!
Pobieglam do przedpokoju i ubrałam się. Nathan zrobił tak samo i razem wyszliśmy z domu. Trafiliśmy na moment kiedy zaczął mocno pruszyć śnieg. Prosto w twarz. Wsiedliśmy do samochodu.
-A co ja będę z tego miał?-spytał po chwili.
-A... co byś chciał?
-Hmmm,może zostaniesz u nas na noc?-powiedział z nosem przy mojej szyi
-Nie wiem,może, może...
-No i o to mi chodziło!
Pojechaliśmy do galerii. Mieliśmy zamiar kupić prezenty dla naszych przyjaciół.
-To najpierw dla kogo?-spytałam
-Może dla Toma,bo z nim pójdzie najprościej.
-Okey.

A więc po 4 godzinach kupiliśmy prezenty dla wszyystkich. No prawie poza Nathanem bo z nim to raczej by nie było niespodzianki.
Nagle mój brzuch dał się we znaki.
-Głodna jestem...-jęczałam
-To co zjemy?
-Pizza?-zaproponowałam
-Spoko.
W pizzerii spotkaliśmy pewną osobę,której jedno z nas nie chciało wtedy spotkać.............................................................................







Jak wam się podoba? Zapraszam do komentowania i do nexta kochani <3
                                                      Dreamer_W

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz