poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział 30 "Ktoś tu przypakował"

A był to Martin. Lubiałam go więc się ucieszyłam na jego widok. W przeciwieństwie do Nathana,bo z tego co mi powiedziął można wywnioskować,że JA podobam się Martinowi. Bez ceregieli usiedliśmy w stoliku przy szybie na drugą część galerii. Zamówiliśmy pizze,a czekając na posiłek odwiedził nas wcześniej wspomniany kolega i dosiadł się do nas.
-Hej wszystkim.-przywitał się
-Hej,co tam?-spytałam
-Wróciłem ze stanów, ale wracam tam na święta. Co? Widzę,że wy tez szykujecie sie. Macie już prezenty dla wszystkich?-spytał
Wtedy sobie przypomniałam. Nie mam dla niego prezentu. Postanowiłam,ze jutro wyciągnę Kelsey na zakupy i kupię Nathanowi i Martinowi jakiś drobiazg.
-To znaczy prawie.-spojrzałam wymownie na Sykesa
-Aha. Ja już mam dla wszystkich.-ten spojrzał na mnie
-Gdzie spędzacie święta?-dodał
Wtedy mnie zagiął. Nie miałam pojęcia. Nie wiedziałam,czy jadę z Jay'em do domu, czy może coś innego.
-Jeszcze trochę czasu...
Wtedy przyszła kelnerka z naszą pizzą. A Martin odszedł i wyszedł z restauracji.
Po chwili odezwął się Nathan.
-Czy on musi się wpieprzać w nie swoje sprawy?
-O co ci znowu chodzi?
-O nic,ale jak tylko on się pojawia,to mnie wnerwia.
-Więc się uspokój.
-Wiem,wiem...
Zjedliśmy pizze i pojechaliśmy do domu. Według obietnicy do domu The Wanted.
-Siema!!-krzyknęłam gdy weszliśmy.
-O!! Veeeroonica!!-przywitał mnie Jay i Tom.
Na zegarku była już godzina 18 wiec na dworze już było ciemno. Mieliśmy zamiar obejrzeć film. Ale nie było nam to dane,bo.... Wysiadł prąd.
Z tego względu,ze boję się ciemności pisnęłam i złapałam się pierwszej,lepszej osoby.
-Młoda,nie przesadzaj,to tylko brak prądu. To normalne.-powiedział Siva
-Jej to nie pomoże,ona nawet boi sie kotów.-powiedział Jay za co na pewno dostanie
-Ccoo??!!-wydarł się Tom
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Takie słodkie,małe kicie,a ty się ich boisz??? Hahahhahaha-wydukał Nathan
-Każdy ma swoje lęki.-stwierdziłam
-Mooze,ja zaświecę świeczki bo nie lubię jak jest ciemno.-powiedział Jay i bobiegł po zapalniczkę. Już po chwili pomieszczenie rozbłysło ciepłym blaskiem świec,a nasze spotkanie podczas braku prądu zamieniło się w wieczór zwierzeń.
-To czego się boicie?-spytał Max
-Ja boję się ciemności i nietoperzy.-powiedział Jay
-A ja pająków. Wszystkich.-wyznał Siva
-Ja nie czuję się pewnie przy wielkich budynkach,mam wrażenie,że zaraz się zawalą.-powiedział Tom
-Trudno wyznać,ale ja boję się duchów.-powiedział Nathan
-Przecież duchy nie istnieją...-Jay
-Mam traumę z dzieciństwa, po śmierci mojej babci bałem się spać sam w pokoju. Bałem się,ze nagle się pojawi jej duch.
-Za dużo telewizji-stwierdził Tom
-Wiem,bo nikt nie wierzy w duchy,ale ja się boję,że je zobaczę.
-Ok. Teraz Veronica. Czego ty się cykasz?-spytał Siva
-Macie czas?-spytałam z uśmiechem
-Jasne,nawijaj
-A więc boję się ciemności, kotów, bycia samej w nocy, nie lubię też szczurów i starych piwinic.
-Łał... trochę dużo
-Wiem,ale sie nie śmiejcie ze mnie ok?
-Dobra,dobra...
-To może już pójdziemy spać?-spytał mnie Nathan
-Tsaaa... Spać, mhm napewno...-powiedział podejrzliwie Tom
-No tak,a co ty myślisz.
-Ty już dobrze wiesz o czym ja myślę...
-Doobra,weź. To,że wy jesteście zboczeni i myślicie tylko o jednym to nie znaczy,ze taki też jestem.-powiedział Nathan,wziął mnie za ręke i zaprowadził na schody.
-Też taki jesteś...-stwierdziłam
-Co? Ja?
-A kto myśli tylko o jednym i poszedł ze mną na zakupy tylko po to abym została na noc?
-No to chciałem,żebyś tylko uraczyła mnie swoją obecnością.
-Tsa...
Weszliśmy do pokoju Nathana.  Ja stwierdziłam że pójdę się wykąpać bo zmarzłam. Po 15 minutach wróciłam do Sykesa w piżamce składającej się z moich majtek i t-shirtu Nathana. Ułożyłam swoje ubrania na fotelu i rozczesałam włosy. Nagle coś musnęło moją szyję. Był to mój chłopak bez koszulki,w samych dżinsach. Wyglądał mega seksownie.
-Ktoś tu przypakował ? -wskazałam na jego klatę
-No wiesz. Jak się ma dla kogo...
-Ou... Dla mnie?
-Co? Nieee. Chciałem jakoś wyglądać dla tych pięknych i seksownych dziewczyn w klubie sportowym. Niektóre coś próbowały zagadać ale musiałem się powstrzymać żeby ich nie wziąć.-powiedział z diabelskim uśmiechem
-Debil-dźgnęłam go łokciem i odeszłam od niego.
-Hahaha -zaśmiał się
-Jesteś nienormalny.-uśmiechnęłam się
-Wiem-przytulił mnie-oczywiście że dla ciebie Veru-pocałował mnie czule
-No ja myślę.
-To ten... Łóżko czy łazienka ? -spytal z nosem przy moim uchu.
-Nie. Wcale nie jesteś zboczony
-A więc? -ciągnął dalej
-Jak już jesteśmy przy tym pierwszym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz