piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 28 !! "Przepraszam"

Potrzebowałam chwili aby wydobyć choć jedno słowo.
-A aale jak??-dopytywałam
-No normalnie,chyba chodziłaś do szkoły??
-Nie o to mi chodzi!
-Zrobiłam 3 testy i wszystkie są pozytywne!!-krzyknęła z rozpaczy
Bardzo jej współczułam,ale przypomniało mi się co zrobiła Sivie.
-Skąd mam pewność,że to dziecko Sivy??
-Nie masz,wiem. Ale są badania,prawda? Ja nie zdradziąlm Sivy,kocham go. Nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło. To był impuls,teraz żałuję tego cholernie i chciałabym cofnąć czas,ale wiem też,że nie da się. Dlatego proszę cię o pomoc,przygotuj Sivę na tą wiadomość,proszę.-jej głos brzmiał jakby błagała mnie o litość
Nie wiem dlaczego ale wtedy zrozumiałam jej uczucia,już nie raz kłóciłam się z Nathanem o Martina,Maxa... Wiem co oznacza zazdrość w związku i nie życzę tego nikomu.
-Ok,ale nie licz na zbyt wiele Spotkajmy się jutro o 17:00 w galerii koło New Yorkera.
-Dziękuję,napewno będę.
-Narazie.
-Pa,pa.

Po tym telefonie miałam jeszcze większego bulwersa niż przed. Miałam ochotę każdego strzelić w twarz. Każdy,kto coś do mnie powiedział miał przesrane bo to WSZYSTKO mnie denerwowało. Czułam nieuzasadnioną złość,która sięgnęła zenitu gdy w moich drzwiach stanął Nathan.
-Hej.-przywitał się
-Nara.
-Veronica,musimy pogadać.-nie zważając na moją obojętność wszedł do mojego pokoju i zamknął drzwi na klucz.
Usiadł przede mną na krześle biurowym.
-A więc...-zaczął
-Co?
-A więc o co Ci chodzi??-spytał
-Mi? O nic,przecież jest wszystko okey.-powiedziałam z sarkazmem
-Znam cię dobrze. Nie wyjdę z tąd dopóki mi nie odpowiesz.
-Jeszcze się głupio pytasz?! Szpital, Ariana, ja... Coś ci to mówi?!-krzyknęłam
-No.
-Widząc co dziewczyna,której się podobasz krzywdzi mnie czyli osobę,którą jak sądziłam kochasz, odpowiadasz: To było nie fair albo Przecież nic takiego się nie stało... No proszę cię!! Może powinieneś teraz być u niej!
-Przestań być tak chorobliwie zazdrosna!!!-krzyknął
-Mhm... Odezwał się, ten który nigdy nie był zazdrosny i nigdy mi nie powiedział,że sypiam z Martinem!!
-Będziesz mi teraz wypominać??!!
-Tak,a co?? Zabronisz mi?!!
-Nie,nie zabronię,ale to ty cały czas masz coś do Ariany!
-A co może nie powinnam??!!
-Nie.
-A to niby dlaczego??
-Bo to ciebie kocham,jak możesz w to wątpić??
-Muszę mieć ku temu powody...
-Verka, to Ciebie KOCHAM!!-podszedł do mnie i ujął moje dłonie swoimi.
Dotknęłam plecami ściany. Nasze usta były coraz bliżej. Chciałam tego. Cholernie tego chciałam. Chciałam aby nasze usta się wkońcu złączyły. Zawsze tak się czuję po naszej kłótni. Zawsze go pragnę jeszcze bardziej.
-Przepraszam.-szepnęłam
Wtedy nasze usta się złączyły w pocałunku. Przepełnionym miłością i pragnieniem bliskości. Nie był to zwykły,codzienny pocałunek. Miał w sobie coś niezwykłego,magicznego. Tak jakby czas stanął w miejscu. Byliśmy tak blisko,że czułam na sobie mocne,przyspieszone bicie serca Nathana. Miałam w głowie tylko jedno: KOCHAM GO.
          Oderwaliśmy się od siebie. Nasz wzrok spotkał się na dłuższą chwilę. Jego źrenice powiększały się.
-Jesteś najlepszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Kocham Cię,kocham cię bardziej niż myślisz.-powiedział i pocałował mnie w czoło.
Wtuliłam się w niego. Mogłabym tam spędzić wieczność. Tam, w ramionach Nathana,z którym mogłam się kłócic jak stare małźeństwo, bawić jak dzieci i całować jak na pierwszej randce. Tak,to właśnie jest MIŁOŚĆ.









 Hej!!! Dzięki za przeczytanie. Już jutro dwa albo trzy rozdziały. Czekam na komentarze i do nexta!! <3  
                                                          Dreamer_W

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz