Łysy już od dłuższego czasu sprawiał wrażenie nie wiem zazdrosnego? chyba tak ale nie wiedziałam dlaczego, już wiem. Ale jestem z Nathanem I nie szukam nikogo innego.
-Max przestań i nigdy więcej tak nie mów!
pocałował mnie w policzek a ja uderzyłam go W twarz. obrażony wyszedł z naszego domu, podeszła do mnie Kelsey.
-Wszystko widziałam. Maks to dupek.-przytuliła mnie.mimowolnie spłynęła po moim policzku pojedyncza łza.
Położyłam się niespokojna spać.
Obudziłam się rano, ale chwila o jedenastej?!
Aha okej. Spię tyle godzin co niemowlę. Dobra nie ważne... zwloklam się z łóżka i ubrana w czarne rajstopy i beżową tunikę wyszłam z pokoju. Przechodząc usłyszałam jakieś jęki z pokoju Kelsey.Ktoś tu chyba masz gości. Ha-ha. Poszłam na dół aby niczego nie słyszeć. W kuchni zrobiłam gofry. niech mają ... na pewno będą głodni -z doświadczenia wiem.
Zjadłam moją porcję i włożyłam naczynia do zmywarki. Ubrałam swoje czarne szpilki i płaszcz. Wyszłam z domu i skierowałam się do centrum. Udawałam się na rozmowę o pracę jako stylistka. gdy doszłam do budynku ujrzałam piękne sukienki na wystawie. Weszłam do środka i podeszła do mnie kobieta po trzydziestce.
-dzień dobry pewnie pani Weronika?
-Tak to ja przyszłam na rozmowę o pracę.
-Według mnie już pani ma tą pracę ten płaszcz to ostatni krzyk mody we francji a ta tunika .. szkoda gadać- powiedziała z uśmiechem.
-z tak miłą osobą taka praca to nie praca-zawtórowałam jej
-Z czystej formalności.-usiadła przy białym biurku-Jakieś doświadczenie? Jest to pani hobby?-spytała
-Moda jest moją pasją od dawna. Projektowałam ubrania,ale niestety do szuflady. Teraz mam szansę rozwoju w tym kierunku.
-W takim razie gratuluję pani zdobycia nowej pracy, zaczynamy jutro od 11 do 14.00. Pracuje pani we wtorki,czwartki i soboty. Pasuje?
-Jasne tylko proszę nie mówić do mnie pani-powiedziałam
-Dobrze, Miranda -podała mi dłoń
-Weronika-uscisnelam ją
-To widzimy się jutro?
-Tak do zobaczenia
Wyszłam z budynku i zadzwoniłam do Nathana.
-Hej kochanie co tam? -przywitał się wesoło
-Właśnie skończyłam rozmowę o pracę
-Iii..-ciągnął dalej
-Mam tę pracę! Zaczynam od jutra !!!-krzyknęłam szczęśliwa
-No wiedziałem, że ci się uda. Gdzie teraz jesteś? Musimy to jakoś uczcić-czułam,że się uśmiecha
-a pod tym studiem na Yellow Street
Zaraz jestem-rozlaczyl sgię
Czekałam tam 10 minut gdy zobaczyłam znany samochód. Był to czarny wóz Nathana. Wysiadl z niego i od razu mnie pocałował.
-No to teraz możemy zacząć świętować. Wsiadaj.-otworzył mi drzwi od strony pasażera
-Uuuu gdzie mnie zabierasz? -spytałam pocierajac dłonie ze zniecierpliwienia
-A gdzie byś chciała?
-Hmmm nie wiem. Zdaje się na ciebie-pocałowałam go w policzek
20 minut później byliśmy pod centrum handlowym
-Tadam!!!
-Chyba masz gorączkę,że zabi erasz. mnie tu z własnej nieprzymuszonej woli-dotknęłam jego czoła
-Nie,nie mam-ściągnął moją dłoń
-Poprostu cieszę się razem z tobą
Wyszliśmy z auta i udaliśmy się do pierwszego sklepu. Nathan kupił sobie dwa full capy,a na mnie nic nie było.
Następnie poszliśmy do sklepu tylko z damską odzieżą. Nagle zobaczyłam piękna miętowa sukienkę. Szybko zabrałam ją do przybieralni, leżała idealnie. Wyszłam pokazać sie Nathanowi. Chyba też mu się spodobało,bo zepchnął nas do przybieralni i zaczął namiętnie mnie całować.
-Pięknie wyglądasz-powiedział i wyszedł
Spojrzałam na metke i momentalnie straciłam humor. Cena była kosmiczna i wielokrotnie przewyższała zawartość mojego portfela. Przebrałam się w swoje rzeczy i odwiesilam sukienkę.
-Co ty robisz? Przecież świetnie wyglądasz w niej.-był lekko zdezorientowany
-Może i tak,Ale jest zbyt droga i nie mam tyle kasy.-zrobiłam podkowke z ust.
Wtedy on wziął wieszak i szybkim tempem poszedł do kasy.
-Co ty robisz?-dogonilam go
-Kupuję ci sukienkę
-Nath ona jest zbyt droga. Nie możesz kupować mi tak drogich prezentów
-I tu cię mam, mogę.-zapłacił i pociągnął mnie do wyjścia.
Zaciągnął mnie do sklepu z bielizną. Mogłam się tego spodziewa
-Ty i ta twoja bezinteresownosc..
-Jak ty mnie dobrze znasz... A teraz przymierz-podał mi jedno częściową seksowną czarną bieliznę.
-Serio?
-Mhm
Poszłam do przybieralni. Nie powiem sexy było. Ale nie. Znowu cena. Pokazałam się Nathanowi,a on powiedział - wiem,że jest droga ale takie rzeczy mogę ci kupować
-Nie Nath już wystarczająco dużo na mnie wydales
-Nie prawda
-Tak
-Nie
-Tak
-Na pół ok?
-Dobra
I tak okazało się,ze Nathan zapłacił większość....
W dobrych nastrojach wróciliśmy do domu. Do domu The Wanted.
Weszliśmy do środka. Przywitał nas Tom z Jayem. Przytululi mnie i zaprowadziili do ogrodu. Był tam Max. Nie chciałam go widzieć po tym co mi powiedział ostatnio.
Pech chciał,że zostałam z nim sam na sam. Łysy usiadł koło mnie na kocu.
Delikatnie musnal ustami moje ramięę.
-Max zwariowałes?!-wstała
-Na twoim punkcie
-Co ty wogole pieprzysz?
-Pociagasz mnie i Nathan na ciebie ciebie nie zasługuje. On tylko bawi się dziewczynami. Zaciąga je do łóżka i porzuca. Z tobą też tak będzie. Ja jestem starszy i bardziej dojrzały ze mną to ci nie grozi. Tylko zostaw go. Zostaw go i bądź ze mną.-dotknął mnie
Patrzyłam na niego jak na kosmite. Zaniemowilam.
-Max chyba cię pojebało,nie zostawię Nathana dlatego że ty sobie coś wymyśliłes! Jestem z nim szczęśliwa. Nic ci do tego. Kocham go a on kocha mnie.-krzyknęłam i pobiegłam na górę.
Do pokoju Nathana. Rozplakalam się. Nie wien czemu. Nie mam pojęcia.. Nagle usłyszałam krzyki z dworu. Spojrzałam przez okno a tam Nathan bijacy się z Maxem. Chyba słyszał to co Max mi powiedział...
#SykesSunday jak tam wakacje? U mnie jak na razie cicho,zbyt cicho, dlatego tyle rozdziałów. Mam nadzieję na dużo komentarzy. Chcę wiedzieć ile osób to czyta. Do nexta.. :-*
dobrze Ci idzie. :) kiedy nn? weny
OdpowiedzUsuńSuperrr czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę udanego końca wakacji :)