
Ale gdy nadszedł TEN dzień dwa razy prostowałam włosy, starannie się umalowałam i ubrałam.Kelsey wręcz odwrotnie brała to wszytko na luzie. O 14:00 poszłyśmy na rozmowę. Pierwsza weszła Kelsey, a ten czas dłużył mi się niemiłosiernie i myślałam,że zaraz z tamtąd ucieknę gdzie pieprz rośnie. W końcu drzwi się otworzyły,a kobieta za nimi zaprosiła mnie do środka, jak na mnie miała gdzieś koło czterdziestki. Weszłam so środka, mało się nie wywaliłam przez te niebotyczne szpilki,które dostałam od Nareeshy. Usiadłam na krześle i nerwowo stukałam nogą, co było dość słyszalne bo byłam w szpilkach.
-Dzień dobry, jestem dyrektorką tego radia, a pani?-powiedziała kobieta przebierając w papierach,a jej wyraz twarzy był niezabardzo miły.
-Dzień dobry, ja nazywam się Veronica Miter i staram się tutaj o pracę.
-Dobrze ile ma pani lat?
-18
-O, to młody wiek...-powiedziała tym samym tonem
-Tak ale naprawdę zależy mi na tej pracy.
-Dobrze,jest pani z Anglii, prawda?
-Nie, jestem z Polski, ale angielskiego uczę się jaby od zawsze.
-Ale wie pani,że w tej pracy głównie operuje sie głosem?
-Tak, oczywiście
-Dlaczego to właśnie pani powinniśmy dać tą pracę?
-Ponieważ jestem bardzo pracowita i angielski umiem lepiej niż większość anglików, których znam-na samą myśl o nich od razu się uśmiechnęłam.
-Dobrze odezwiemy się do pani-powiedziała kobieta nie zmieniając mimiki twarzy.
-Do widzenia
Wyszłam z jej gabinetu i odnalazłam Kelsey, poszłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do chłopaków, bo napisali,że po rozmowie mamy natychmiast do nich pojechać. Po 30 minutach byłyśmy na miejscu.
-Hej dziewczyny!-otworzył nam Siva
Weszłyśmy do środku,a tam...no właśnie nic nikogo nie było nawet w salonie chociaż to miejsce jest sercem tego domu.
-Gdzie są wszyscy?-spytałam
-U siebie w pokojach
Kelsey poszła do Toma, a ja miałam zamiar do Jay'a i powiedzieć mu o tym,ze jesteśmy rodzeństwem. Tak zrobiłam. Zapukałam i usłyszałam ''proszę!'' więc weszłam.
-O Veronica! Cześć co cię do mnie sprowadza?
-Cześć,chcę coś ci powiedzieć
-Nawijaj młoda
Usiadłam obok niego na łóżku.
-Bo Jay my jesteśmy rodzeństwem...
-Ccco? Czyżbym znalazł zaginionego McGuinessa?
-To ty wiedziałeś,że masz siostrę?
-Tak, ale nie spodziewałem się,że to możesz być ty!
-Ale musimy zrobić badania DNA.
-Wiem,wiem siorka-po tych słowach mnie przytulił.
-Będziemy musieli pojechać do domu i pokazać Cię rodzicom i Tomowi.
-Kto to jest Tom?
-To mój brat bliźniak to znaczy nasz brat.
-Jutro pojedziemy i zrobimy te badania jak się potwierdzą to od razu pojedziemy ok?
-Jasne siostrzyczo moja!-wtedy do pokoju ktoś zapukał,a był to Nathan.
-Hejka McGuinessy porywam cię-wziął mnie za rękę i pociągną do wyjścia.
-Ale Nathan,gdzie idziemy?
-Niespodzianka! Ale musimy iść szybko,bo mamy tylko 20 minut.
-Dokąd?-spytałam gdy wsiadaliśmy do samochodu
-Nie powiem ci.
Po 15minutach dojechaliśmy na miejsce. Przed nami ukazało się nic innego jak LONDON EYE! Wsiedliśmy do środka i dopiero teraz zauważyłam,że Nathan jest w garniturze,a ja mam słabość do facetów w garniturach... Gdy byliśmy na samej górze ukazał nam się piękny widok na Londyn nocą:
Wtedy Nathan podszedł bliżej mnie, złapał mnie za ręce i powiedział:
-Veronica, wiem,że może znamy się za krótko i ty pewnie nie czujesz tego samego co ja ale ja się w tobie zakochałem, uwielbiam kiedy się uśmiechasz, kiedy się śmiejesz. Najchętniej nie wypuszczałbym Cię ze swoich ramion, chciałbym ochronić cię przed wszystim co złe,otarłbym każdą łzę i pokazał cały świat...-w tym momencie pierwsze łzy szczęścia spłynęły po moim policzku.
-Wiem,że może to jest dla ciebie szok ale Veronico Miter czy zostaniesz moją dziewczyną?-spytał z głosem pełnym nadziei.
Ja nic mu nie odpowiedziałam tylko złapałam za jego czerwony krawat, przyciągnęłam do siebie i pocalowałam.Chłopak chętnie oddawał pocałunki,które stały się coraz bardziej namiętne. W pewnej chwili Nathan przerwał pocałunek i wyjął z kieszeni małe pudełeczko.
-To dla ciebie, chcę żebyś go nosiła cały czas kiedy będziemy razem.
Otworzyłam pudełeczko, a w nim znalazłam:

Piękny naszyjnik z literką ''N'' jak Nathan.
-Jeny, jaki piękny Nathan dziękuję!-rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam go jeszcze raz.
Chłopak wziął ode mnie prezencik i założył mi go na szyję, pasował idealnie!
Wtedy zuwazyłam coś na jego ręce. Był to zegarek z literką ''V''
-Co to jest?-spytałam
-To? Zegarek.
-To to ja widzę ale tutaj-wskazalam na literkę
-Aaa to jest symbol ciebie, abym zawsze o tobie pamietal.-rozpłynęłam się...
Z london eye wyszliśmy za rękę i w znakomitych nastrojach. Co chwila Nath albo całował mnie w policzek, to w usta, to w szyję to jeszcze przytulaliśmy się. Ludzie patrzyli na nas jak na ekran w kinie. Tak w końcu to było takie piękne jak w filmie, a ja byłam najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem...

Hejo!! Jak się podoba rozdzialik? Veronica i Nathan razem... Jay wie,że jest bratem Verki...Cóż zobaczycie co będzie dalej... Nie będzie mnie przez cały tydzień więc #NN będzie w następną niedzielę 16.02. Kocham was xx KOMENTUJCIE :)
Boskii*.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nextaa:)
Kocham cię<3
fajny rozdział :D kochany Nathan
OdpowiedzUsuńZnowu nie wyrabiam ze śmiechu XD
OdpowiedzUsuńOd 30 minut czytam tego bloga i tylu emocji w tak krótkim czasie to dawno nie przeżyłam. Dziewczyno piszesz świetnie =) Więc ja chcę nexta. Już, teraz natychmiast xD To jest tak piękne, że ja już sienie mogę doczekać, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńA, i jeszcze jedno. Nie waż mi się zmieniać DNA Verki i Jay'a, bo to będzie zbyt bolesne, jeśli okaże się, ze nie są rodzeństwem. Tak czy inaczej, chcę rozdział 9 =D